wtorek, 6 stycznia 2015

.makeup revolution, death by chocolate

O tej palecie zrobiło się głośno już w zeszłym roku i pewnie nie ma jeszcze osoby, która nie słyszałaby o niej, jednak są na pewno dziewczyny wahające się czy aby na pewno kupić ten produkt.
Paletka ma piękne opakowanie, która od razu wzbudza ciekawość i zainteresowanie. Jednak tak naprawdę to cienie powinny zasługiwać na szczególną uwagę.


Paletka składa się z 16 cieni, podwójnej pacynki i sporego lustra. Mamy w niej zarówno cienie matowe jak i satynowe. Na pochwałę zasługuje fakt, iż dwa najbardziej wykorzystywane cienie są większych rozmiarów, więc nie powinny skończyć się tak szybko. Mowa tu o matowym White Light, który świetnie sprawdza się do zmatowienia łuku brwiowego i o Bring Down Angels, który daje piękny efekt nie tylko jako cień ale i jako rozświetlacz szczytów kości policzkowych. 

Piękna pigmentacja, przyjemność pracy, łatwość aplikacji bez osypywania się, długotrwałość, miękkość i możliwość uzyskania makijażu zarówno dziennego jak i wieczorowego - to wszystko za cenę 40 zł! Jak dla mnie rewelacja.

Wybaczcie za brak swatchy ale pogoda nie dopisuje i zdjęcia totalnie nie oddają tego co powinny.

A czy Wy już macie tą paletkę? Czy jeszcze się wahacie? Czy może macie jakiegoś swojego innego paletkowego ulubieńca?

Graża :)